Dnia 26 października odbył się mecz pomiędzy Ślęzą Wrocław i Orłem Pawłowice. Faworytem tego spotkania byli gospodarze, ale do tej pory starcia tych drużyn były niezwykle zacięte. Dlatego goście liczyli na sprawienie niespodzianki.
Już w 1 minucie spotkania Miłosz Marszałek przechwycił podanie defensora Ślęzy i wyszedł sam na sam z bramkarzem, lecz golkiper zdołał wybronić strzał. W 7 minucie Łukasz Muszyński dograł piłkę do Miłosza Marszałka ale bramkarz uprzedził napastnika. W 10 minucie Ślęzy przeprowadziła ładną akcję lecz Łukasz Mosakowski popisał się dobrą interwencją.
W 17 minucie po wyrzucie z autu dla Ślęzy, Dominik Giec nie trafił w piłkę przez co jeden z rywali wyszedł sam na sam z Łukaszem Mosakowskim i dzięki dobremu lobowi wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Po 180 sekundach Orzeł mógł wyrównać, ale fantastyczny rajd Kamila Owoca, po którym minął 4 rywali, zakończył się, gdyż bramkarz ponownie wyprzedził zawodnika OKS-u.
W 22 minucie zawodnik Ślęzy znalazł się w znakomitej sytuacji, lecz w sytuacji sam na sam strzelił obok bramki. W 31 minucie dzięki znakomitemu prostopadłemu podaniu snajper gospodarzy ponownie stanął oko w oko z Łukaszem Mosakowskim. Kiedy go minął wydawało się, że musi paść gol, jednak bramkarz w ostatniej chwili dotknął piłki czubkami palców a te odbiła się od słupka i wpadła golkiperowi do rąk.
W 35 minucie jeden z pomocników Ślęzy zdecydował się na strzał z odległości 30 metrów. Zupełnie zaskoczył tym Łukasza Mosakowskiego a piłka wpadła tuż pod poprzeczką. 6 minut później lewoskrzydłowy gospodarzy popisał się znakomitym rajdem ale Łukasz Mosakowski obronił jego uderzenie. Odbita piłka dotarła do kolejnego z rywali lecz golkiper ponownie popisał się dobrą interwencją. Gdy wydawało się, że 1 odsłona zakończy się wynikiem 0:2 to w 45 minucie Ślęza przeprowadziła kolejną akcję i ją wykorzystała.
Tak więc po niezłych pierwszych 15 minutach Orzeł po raz enty w tym sezonie grał bez ładu i składu. Druga odsłona była jeszcze nudniejsza niż pierwsza. Pierwsza ciekawa akcja zdarzyła się w 56 minucie spotkania gdy zawodnik Ślęzy z rzutu wolnego przymierzył tuż nad bramką Łukasza Mosakowskiego.
Kolejna interesująca sytuacja odbyła się w 63 minucie kiedy to po znakomitym rajdzie prawoskrzydłowego gospodarzy dograł on do snajpera, który dostawiając nogę trafił do pustej bramki. 10 minut później lewoskrzydłowy Ślęzy podał do środka ale napastnik strzelił tuż obok bramki. Dopiero w 81 minucie Orzeł zdołał po raz pierwszy w 2 połowie stworzył przyzwoitą akcję ale strzał Łukasza Muszyńskiego powędrował nad bramką.
W 82 minucie Miłosz Marszałek minął rywala i oddał strzał lecz futbolówka powędrowała obok bramki. W 86 minucie Orzeł miał najlepszą sytuację w tym meczu. Po znakomitym dośrodkowaniu Daniela Drozda do ustawionego na 5 metrze Miłosza Marszałka wydawało się, iż musi być gol. Jednak snajper OKS-u skiksował i piłka została wybita przez rywali.
Podsumowując zielono-czarni rozegrali kolejne bezbarwne spotkanie. Na szczęście od następnej kolejki drużynę będzie prowadził Radosław Jasiński, więc wszyscy kibice Orła liczą na przełamanie złej passy. Zwłaszcza, iż najbliższym rywalem jest GKS Kobierzyce, więc każdy rezultat oprócz wysokiej zwycięstwa będzie sporym rozczarowaniem.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
1.